Likwidacja bankowego tytułu egzekucyjnego ujednolici postępowanie dla banków i innych wierzycieli, ale mogą na tym stracić dłużnicy, którzy za postępowanie sądowe zapłacą nawet do 5 proc. wierzytelności. Więcej długów będzie też trafiać na sprzedaż, co cieszy branżę windykacyjną. W opinii jej przedstawicieli niekorzystne będzie zniesienie obowiązku meldunkowego, które może zwiększyć problem nieściągalności długów.
Bankowy tytuł egzekucyjny dotychczas stawiał banki, jako wierzycieli, w uprzywilejowanej sytuacji. Po jego likwidacji, na skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego o niekonstytucyjności BTE, postępowanie będzie ujednolicone zarówno dla banków, jak i dla innych wierzycieli. Po zmianie bank będzie wnosił sprawy do sądu i ponosił związane z tym koszty procesu.
– W związku z tym banki mogą nie występować na drogę sądową i wówczas więcej wierzytelności będzie do sprzedaży, bo albo będą musieli szybciej sprzedawać, albo wystąpią na drogę sądową. To z kolei podniesie cenę wierzytelności, ale wierzyciel wtórny nie będzie musiał występować już na drogę sądową, zostanie mu tylko ewentualnie uzyskanie klauzuli wykonalności na jego rzecz – wskazuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes Jerzy Kulesza, prezes firmy Giełda Praw Majątkowych Vindexus SA. Jak podkreśla, zmiana wiąże się również z wyższymi kosztami dla dłużnika.
– Po likwidacji bankowego tytułu egzekucyjnego dłużnik za postępowanie sądowe zapłaci od 1,25 do 5 proc. wierzytelności – mówi Kulesza.
Dla branży windykacyjnej większa podaż na rynku jest dobrą wiadomością. Jej pozytywne efekty może jednak zniwelować ewentualne zniesienie obowiązku meldunkowego, zapowiadane wstępnie na styczeń 2016 roku. Trudniejsze będzie uzyskanie kredytu, bo trudniejsze może być także odszukanie dłużnika.
– Nikt nie udzieli pożyczki ani nie sprzeda niczego na raty obywatelowi, który nie wiadomo, gdzie mieszka. Przecież on przyjdzie do banku, weźmie pieniądze i gdzie go potem szukać? Zniesienie obowiązku meldunkowego zostało obiecane, ale nikt nie pomyślał, czym to zastąpić, a zstąpić czymś trzeba – przekonuje Jerzy Kulesza. – Może to być zorganizowane jak w innych krajach, gdzie tworzy się odpowiedni rejestr, w którym każdy obywatel wskazuje adres zamieszkania z zastrzeżeniem, że jak adres nie zmienia się w rejestrze, to on dalej pod tym adresem mieszka.
Wkrótce zmieniony zostanie przepis, który zakazuje hurtowej obsługi komorniczej. Dotychczas ponad 50 proc. rynku egzekucji było obsługiwanych przez „hurtownie”, czyli 40-50 dużych kancelarii komorniczych. Teraz zostanie wprowadzona rejonizacja, a liczba spraw prowadzonych przez jedną kancelarię zostanie ograniczona.
– Kiedyś była już rejonizacja komorników, ale wówczas rewirów komorniczych było 650, obecnie po uwolnieniu zawodu komornika jest ich 1,5 tys. Oceniam tę zmianę jako neutralną, ponieważ jest więcej komorników, więcej rewirów, większa będzie też konkurencja. Zniesiona będzie egzekucja komornicza masowa, zwiększona natomiast konkurencja wśród komorników – komentuje Kulesza.
Na branżę wpływ – choć niewielki – mają także zmiany w przepisach o upadłości konsumenckiej.
– Dobrze przeprowadzona upadłość konsumencka może być plusem. Jeżeli w pakiecie trafią się wierzytelności, które nadają się do upadłości konsumenckiej, to dłużnik sam podda się pewnemu postępowaniu sądowemu i nie trzeba będzie w związku z tym ponosić żadnych kosztów – podkreśla prezes Vindexusa.
Upadłość konsumencka może być korzystna dla najuboższych. Spłatę długów rozkłada się na 36 miesięcy, a jeśli raty są regularnie spłacane, to pozostałą część się umarza. W niektórych sytuacjach możliwe jest też całkowite umorzenie długu. Nowe przepisy, które wprowadziła nowelizacja Prawa upadłościowego i naprawczego, znacznie złagodziły rygory ogłoszenia upadłości konsumenckiej, wykluczone zostały z nich wyłącznie te osoby, które umyślnie wpędziły się w kłopoty.
źródło: Newseria