Prognozy makroekonomiczne na 2025 rok: Ocieplenie, lecz nie skwar

W 2025 r. Polska odnotuje szybszy wzrost Produktu Krajowego Brutto, ale gospodarka nie będzie wykazywać oznak przegrzania – oceniają ekonomiści Banku BNP Paribas, których prognozy dla polskiej gospodarki w 2024 r. zostały uznane za najlepsze w konkursie LSEG StarMine Awards. Eksperci szacują, że w 2025 r. wartość wytworzonych dóbr i usług zwiększy się o 3,5%. Niekorzystnie na koniunkturę w dalszym ciągu wpływać będzie sytuacja zagraniczna, w tym słaba kondycja europejskiego przemysłu oraz prawdopodobne zaostrzenie polityki handlowej przez Stany Zjednoczone. Głównym czynnikiem napędzającym wzrost będą inwestycje, wspierane przez zwiększone wydatkowanie środków z funduszy europejskich.

Zespół ekonomistów Banku BNP Paribas, który zdobył prestiżową nagrodę LSEG StarMine Awards za najdokładniejsze prognozy w sondażach Reutersa dotyczące polskiej gospodarki w 2024 r., wyprzedzając zarówno największe polskie banki, jak i globalne marki, przygotował prognozy na obecny rok. W 2025 r. eksperci przewidują, że inflacja CPI wyniesie średnio 4,3%, ale w drugim półroczu dynamika cen konsumpcyjnych powinna spaść poniżej 3,5% w porównaniu do roku poprzedniego. To oznacza, że inflacja zbliży się do celu Narodowego Banku Polskiego, który wynosi 2,5%. Choć ekonomiści uważają, że nakreślony przez nich scenariusz makroekonomiczny w pełni uzasadnia złagodzenie polityki pieniężnej w Polsce w tym roku, to przewidują, że zbudowanie większości w Radzie Polityki Pieniężnej za takim wnioskiem wymagać będzie czasu. W efekcie pierwszej obniżki stóp procentowych spodziewają się dopiero w lipcu. Ewentualny zwrot w polityce gospodarczej USA może negatywnie wpływać na waluty krajów Emerging Markets, jednak fundamenty złotego pozostają relatywnie mocne, co ogranicza ryzyko osłabienia PLN.

Otoczenie międzynarodowe ogranicza wzrost gospodarczy w Polsce

Według najnowszych prognoz ekonomistów Banku BNP Paribas, krajowa gospodarka będzie w nadchodzących kwartałach rozwijać się w szybszym tempie, jednak skala ożywienia pozostanie ograniczona. Po wzroście o 2,8% w ubiegłym roku, w bieżącym – Produkt Krajowy Brutto Polski ma zwiększyć się o 3,5%. Podobne tempo wzrostu ma nas czekać również w roku przyszłym.

– W tym roku spodziewamy się raczej „wiosennego ocieplenia” niż „letnich upałów” w polskiej gospodarce. Choć prognozujemy, wzrost aktywności, to nie widzimy ryzyka jej przegrzewania. Koniunktura zagraniczna pozostaje umiarkowana, a szczególnie słabo radzi sobie europejski przemysł, mający istotne znaczenie dla krajowego eksportu. Dodatkowo, możliwe wprowadzenie ceł przez nową amerykańską administrację dodatkowo może zachwiać handlem międzynarodowym. Choć Polska nie jest bezpośrednio mocno zależna od popytu ze Stanów Zjednoczonych, to wynikający z zaostrzenia polityki handlowej USA negatywny szok dla światowej gospodarki nie pozostanie obojętny również dla rodzimych producentów – mówi Michał Dybuła, główny ekonomista Banku BNP Paribas.

Analitycy wskazują, że pewnym promykiem nadziei, jeśli chodzi o sytuację gospodarczą w strefie euro jest prowadzony przez Europejski Bank Centralny cykl łagodzenia polityki pieniężnej.

Finansowane z funduszy UE inwestycje motorem wzrostu w tym roku

Zdaniem ekspertów Banku BNP Paribas, poza otoczeniem międzynarodowym, kluczowy wpływ na sytuację makroekonomiczną w Polsce w tym roku będą mieć napływ i wydatkowanie funduszy europejskich oraz wytracająca rozpęd dynamika płac.

– Spodziewamy się, że po rekordowym ubiegłym roku, kiedy do Polski z Brukseli w ramach Polityki Spójności i Krajowego Planu Odbudowy (KPO) trafiły środki o wartości ponad 21 mld euro, w tym roku kwota transferu będzie jeszcze większa i wyniesie ok. 27 mld euro. Naszym zdaniem, otrzymane w ubiegłym roku wsparcie póki co w ograniczonym stopniu zasiliło gospodarkę. Dotyczy to zwłaszcza pieniędzy z KPO. Szacujemy, że faktyczne wypłaty środków do beneficjentów wyniosły w ubiegłym roku około 8-10 mld zł. Biorąc pod uwagę, że w ramach programu do połowy grudnia 2024 r. zawarto umowy z beneficjentami na ponad 41 mld zł, a nabory objęły już ponad 90% przyznanych Polsce funduszy spodziewamy się, że finansowane z KPO projekty ruszą w kolejnych miesiącach mocno do przodu. Rozkręcać też powinny się inwestycje finansowane z regularnego unijnego budżetu. W efekcie szacujemy, że w całym roku nakłady brutto na środki trwałe zwiększą się w ujęciu realnym o 9% r/r i  przejmą rolę głównego silnika krajowej gospodarki – tłumaczy Tomasz Tyc, starszy ekonomista Banku BNP Paribas.

Jednym z sektorów, który powinien najmocniej korzystać na napływie środków unijnych jest budownictwo. Choć obecnie fundusze europejskie w mniejszym stopniu nastawione są na inwestycje drogowe, to znaczące nakłady w infrastrukturę kolejową czy energetyczną również powinny korzystnie oddziaływać na aktywność firm z branży. Powinno to mieć też pozytywne przełożenie na inne sektory zwłaszcza przemysłowe.

– Co prawda obecnie, branże, które dostarczają usługi i/lub materiały dla budownictwa, nie spodziewają się wzrostu sprzedaży czy portfela zamówień, to uważamy, że sytuacja ta wyraźnie zmieni się w trakcie roku. Wśród działów przemysłu dla których sektor budowlany jest kluczowym odbiorcą i które mogą korzystać na poprawie sytuacji sektora wymienić można np. producentów wyrobów z pozostałych surowców niemetalicznych czy wytwórców wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych – dodaje Tomasz Tyc.

Jednocześnie analitycy spodziewają się, że w nadchodzących miesiącach zwolni dynamika płac. Niższe tempo wzrostu wynagrodzeń w tym roku będzie w dużym stopniu związane z mniejszą niż w ubiegłych latach podwyżką płacy minimalnej. Ograniczać presję płacową w gospodarce będzie też m.in mniejsza skala wzrostów uposażeń w „budżetówce” oraz umiarkowana koniunktura, która nie powinna powodować napięć na rynku pracy. W efekcie średnie wynagrodzenie w gospodarcze narodowej po wzroście o blisko 14% w ubiegłym roku, w roku bieżącym zwiększy się jedynie o 8%. Niższe tempo wzrostu płac niekoniecznie musi wiązać się jednak ze spadkiem dynamiki konsumpcji.

– W ubiegłym roku spodziewaliśmy się znaczącego odbicia konsumpcji gospodarstw domowych. O ile w pierwszej połowie 2024 r. wydatki konsumpcyjne faktycznie rosły w tempie bliskim 5% r/r, w trzecim kwartale doszło do wyraźnego i niespodziewanego wyhamowania aktywności zakupowej. Osłabienie popytu konsumpcyjnego latem tłumaczymy dalszym wzrostem stopy oszczędności, co można wiązać z odbudową poduszki finansowej po okresie wysokiej inflacji. Przy założeniu, że stopa oszczędności gospodarstw domowych spadnie do 6% z ok. 7% w 2024 r., prognozujemy, że w ujęciu realnym konsumpcja wzrośnie w tym roku o 3,5%, wobec wzrostu o 3,3% w roku ubiegłym. W kierunku zmniejszenia stopy oszczędności oddziaływać powinny zakładane przez nas w drugiej połowie roku obniżki stóp procentowych – wyjaśnia Marcin Kujawski, starszy ekonomista Banku BNP Paribas.

W drugiej połowie roku inflacja w paśmie odchyleń od celu NBP

Według prognoz Banku BNP Paribas inflacja CPI średniorocznie wyniesie w tym roku 4,3%, jednak w drugim półroczu dynamika cen konsumpcyjnych powinna spaść poniżej 3,5% r/r tj. górnej granicy odchyleń od wynoszącego 2,5% celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego. W przyszłym roku tempo wzrostu cen powinno być już bliskie celu banku centralnego.

W najbliższych miesiącach drożeć będą artykuły spożywcze, a w marcu br. ceny produktów żywnościowych mogą być o 7% wyższe niż przed rokiem. W kierunku wygasania dynamiki cen na przestrzeni roku oddziaływać powinny niższa dynamika płac oraz sytuacja koniunkturalna.

– Oceniamy, że przy przewidywanym przez nas 3,5% wzroście PKB, wynikająca z popytu presja na wzrost cen będzie relatywnie słaba. Spodziewamy się więc, że inflacja bazowa będzie na przestrzeni tego roku systematycznie zwalniać. Na ostateczny kształt ścieżki inflacji CPI istotny wpływ będą mieć ceny energii. Ogłoszona przez Urząd Regulacji Energetyki podwyżka o 24,7% taryf za dystrybucję gazu podwyższy dynamikę cen na początku roku o około 0,2pp. W scenariuszu bazowym zakładamy, że obowiązywanie zerowej stawki opłaty mocowej zostanie wydłużone do końca bieżącego roku. W przypadku gdyby została ona przywrócona na rachunkach za prąd zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami w lipcu, opłata ta mogłaby podnieść inflację w drugiej połowie bieżącego roku o ok. 0,3pp.- zaznacza Marcin Kujawski.

Pierwsza obniżka stóp procentowych najprawdopodobniej w lipcu

Eksperci podtrzymują swoją prognozę stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego i uważają, ze Rada Polityki Pieniężnej rozpocznie cykl obniżek stóp procentowych w lipcu br.

– W naszej ocenie zarysowany przez nas scenariusz makroekonomiczny w pełni uzasadnia poluzowanie polityki pieniężnej w Polsce w tym roku. Solidny ale nie grożący przegrzaniem gospodarki wzrost PKB w najbliższych dwóch latach wraz z perspektywą powrotu inflacji do celu banku centralnego tworzą według nas sporą przestrzeń do obniżenia stopy referencyjnej NBP z obecnego poziomu 5,75%. Oceniamy jednak, że zbudowanie większości popierającej wniosek o obniżkę stóp procentowych w Radzie może zająć trochę czasu. W scenariuszu bazowym zakładamy, że RPP zdecyduje się na rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych dopiero w lipcu. Możemy jednak znaleźć argumenty zarówno za wcześniejszym, jak i późniejszym startem cięć, co mając na uwadze dość gwałtowne zwroty w retoryce Prezesa Glapińskiego oznacza, że zmiana stóp procentowych nie jest wykluczona na żadnym tegorocznym posiedzeniu RPP począwszy od marca  – wskazuje Michał Dybuła.

Zdaniem ekonomistów Banku BNP Paribas, na koniec roku stopa referencyjna NBP spadnie do poziomu 4,00%.

Złoty mocniejszy w pierwszej połowie roku, słabszy w drugiej

Odnosząc się do perspektyw dla kursu walutowego analitycy wskazują na rolę zmian w amerykańskiej polityce oraz wysokości stóp procentowych.

– Zakładając scenariusz istotnego zaostrzenia warunków handlowych poprzez wprowadzenie ceł przez USA, waluty krajów Emerging Markets, w tym złoty, będą najprawdopodobniej tracić na wartości. Wydaje się, że w takiej sytuacji PLN powinien osłabiać się jednak przede wszystkim względem dolara. Fundamenty krajowej waluty pozostają bowiem relatywnie mocne. W relacji do euro wsparciem dla krajowej waluty pozostaje znacząca różnica między rynkowymi stopami procentowymi w Polsce i strefie euro, co powinno oddziaływać na korzyść złotego zwłaszcza na początku roku. Za aprecjacją PLN przemawia również lepsza sytuacja koniunkturalna w Polsce niż w strefie euro. Uważamy, ze w dalszej części roku start cyklu obniżek stóp procentowych w Polsce, a następnie jego szybkie postępowanie będą tworzyć mniej sprzyjające otoczenie dla złotego. W efekcie prognozujemy, że na koniec 2025 r., kurs EURPLN będzie znajdować się w okolicach poziomu 4,35 – przewiduje Marcin Kujawski.

ŹRÓDŁOBNP Paribas Bank Polska