Jak uczyć dzieci finansów? Najlepiej na własnym przykładzie.

Z badań Instytutu Millward Brown wynika, że 90% Polaków pokrywa bieżące wydatki z comiesięcznych pensji.[1] Jednocześnie bardzo mała część z nas posiada jakiekolwiek oszczędności. Problem niskich zarobków to tylko jeden z aspektów takiej sytuacji. Drugim jest brak nawyku oszczędzania i odpowiedniej edukacji w tym zakresie. Tymczasem naukę zarządzania budżetem powinno zaczynać się jak najwcześniej. Dzieci przyzwyczajone do gromadzenia pieniędzy łatwiej poradzą sobie w dorosłym życiu.   

 

Sytuacja ekonomiczna Polaków przez nich samych określana jest jako przeciętna. Większość nie posiada żadnych oszczędności. Według badania Polacy na granicy wypłacalności, żyjemy od pensji do pensji. Podstawowe koszty życia realizujemy z bieżących dochodów, a nie z odłożonych pieniędzy. 64% ankietowanych deklaruje, że wysokość ich zarobków pokrywa się z wydatkami, wśród których najczęstsze to jedzenie, ubrania oraz prezenty dla najbliższych. Na dalszy plan natomiast schodzą opłaty stałe, takie jak czynsz czy rachunki za media. Znalezienie w domowym budżecie dodatkowych środków na oszczędzanie czy inwestycje okazuje się niemożliwe.

Czym skorupka za młodu…

Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest m.in. niekompletna edukacja. W systemie szkolnym brakuje zajęć, które już od najmłodszych lat uczyłyby zarządzania własnym budżetem. Od 1 września 2012 roku, w szkołach ponadgimnazjalnych podstawy przedsiębiorczości realizowane są w zakresie minimalnym. Natomiast w liceach na przedmiot ten, przeznaczonych jest zaledwie 60 godzin, czyli ponad cztery razy mniej niż chociażby na wychowanie fizyczne. – Jako rodzice warto byśmy sami pokazywali dzieciom, w jaki sposób mądrze oszczędzać pieniądze. Jeśli chodzi o młodsze pociechy, rozpocznijmy od dawania im regularnego kieszonkowego. Sprawdźmy na co wydają te pieniądze i tłumaczmy, że warto część z tej sumy odkładać, np. za zakup wymarzonej zabawki. Zachętą może być obietnica dołożenia brakujących pieniędzy. W ten sposób dziecko wyrobi w sobie nawyk oszczędzania i dostrzeże korzyści z niego płynące – radzi Jarosław Sadowski, ekspert Expander Advisors. – Starsze dzieci warto zaznajamiać natomiast z produktami bankowymi. Jednym z nich jest konto młodzieżowe, do którego może zostać wydana karta. Nie zapominajmy jednak o ustaleniu limitów, które zabezpiecza nas przed młodzieńczą beztroską. W ten sposób nauczymy dziecko nie tylko planowania budżetu oraz oszczędności, ale zapoznamy je też z podstawami bankowości. To solidne fundamenty, które w przyszłości okażą się dla dziecka bardzo pożyteczne – mówi Sadowski, Expander Advisors.

Przykład płynie z góry

Oprócz edukowania najmłodszych warto pomyśleć także o zmianie własnego myślenia o finansach. Najważniejsze jest zrozumienie potrzeby oszczędzania i konsekwentne gromadzenie nawet drobnych środków. W dalszej kolejności powinniśmy rozwinąć także wiedzę na temat produktów inwestycyjnych. Jest to o tyle istotne, że obecnie na tych najprostszych produktach, takich jak lokaty bankowe, nie uzyskamy zbyt wysokich zysków. Ważne jest przede wszystkim to, aby produkt był dostosowany do potrzeb klienta. Jakich zysków on oczekuje i jakie ryzyko jest gotowy podjąć. Poza tym konieczne jest uwzględnienie okresu na jaki jest on gotów zamrozić pieniądze – radzi Jarosław Sadowski, Expander Advisors.

 

Zmiana spojrzenia na domowy budżet pozytywnie odciśnie się nie tylko na naszej kondycji finansowej, ale również na przyszłych działaniach dzieci. Jedną z podstawowych technik nauki jest dla nich naśladowanie starszych. Biorąc przykład z rodziców, same zaczną rozsądniej podchodzić do kwestii finansowych, co na pewno zaprocentuje w przyszłości.

 

[1] Badanie przeprowadzone przez Instytut Millward Brown na zlecenie Grupy KRUK

źródło: Expander