Kara nałożona przez UOKiK na mBank jest efektem nieuwzględniania ujemnej stawki LIBOR przy ustalaniu wysokości rat kredytu denominowanego we frankach szwajcarskich. Bank w obliczeniach przyjmował wartość 0,0 proc. zamiast rynkowej wartości wynoszącej –0,75 procent. Otrzymana kara – 6,6 mln zł – w stosunku do osiąganych zysków jest niewielka. Dużo kosztowniejsza dla banku będzie konieczność zwrotu klientom nadpłaconych środków oraz uwzględnienie właściwej stawki dla przyszłych rat kredytowych.
– Zysk mBanku zmniejszy się o wysokość nałożonej kary. Dodatkowo część klientów otrzyma zwrot nadpłaty. Prawdopodobnie część z nich będzie płaciła niższe raty kredytowe, co w krótkim terminie dla frankowiczów oznacza pozytywną informację – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Sobiesław Kozłowski, koordynator ds. analiz giełdowych Domu Maklerskiego Raiffeisen Bank Polska.
Analityk uważa jednak, że bank może w przyszłości spróbować przerzucić koszty kary na swoich klientów. Może to zrobić m.in. poprzez podwyższenie marży od nowych kredytów hipotecznych. Kara nałożona przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów pośrednio może doprowadzić także do zmniejszenia dostępności niektórych produktów finansowych.
– W krótkim terminie część frankowiczów będzie miała niższy koszt obsługi kredytu, a bank wykaże mniejszy zysk. W dłuższym terminie banki będą udzielały mniej kredytów, a ich koszt będą wyższe – zauważa Kozłowski.
Ekspert wyjaśnia, że kara nałożona na mBank przez UOKiK jest wynikiem nieuwzględniania przez bank ujemnej stawki LIBOR przy obliczaniu wysokości płaconych rat kredytowych. Oprócz kary w wysokości prawie 6,6 mln złotych bank zobowiązany został do zwrotu klientom nadpłaconych odsetek.
Sprawa nieuwzględniania ujemnego oprocentowania dotyczy jeszcze innych banków. Razem z mBankiem Urząd rozstrzygał sprawę ING Banku Śląskiego, który jednak nie został ukarany, bo poinformował, że zaprzestanie takich praktyk i zwróci klientom nadpłacone odsetki.
Przy założeniu, że kwota kredytu wynosiła np. 300 tys. zł, spłatę rozłożono na 30 lat, a marża banku była na poziomie 2,5 proc., wówczas bank zawyżał kwotę miesięcznej raty o ponad 113 złotych.
– Wysokość kary w stosunku do około 1 mld zł zysku, który prawdopodobnie osiągnie w tym roku mBank, to jest relatywnie niska kwota. Przy czym należy patrzeć na to szerzej. Kredytobiorcy będą płacili raty w 2017 roku, 2018 roku i kolejnych latach, także wpływ na marżę odsetkową mBanku będzie istotny –zauważa analityk DM Raiffeisen Bank Polska.
Tylko w okresie I–III kwartału 2015 roku mBank zarobił na czysto ponad 920 mln złotych. Jak zaznacza Sobiesław Kozłowski w porównaniu z tą kwotą kara jest więc niewielka. mBank zapowiedział jednak odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Analityk odnosi się także do kwestii propozycji Kancelarii Prezydenta w sprawie pomocy frankowiczom, która zakłada przeliczenie wartości kredytów po kursie sprawiedliwym oraz zwrot spreadu walutowego.
– Polskie banki prawdopodobnie zarobią w 2016 roku około 10 mld zł. Możemy więc powiedzieć, że ten koszt w zależności od scenariusza może sięgać trzy a nawet sześcioletniego zysku całego sektora bankowego. Jeżeli banki będą musiały zaksięgować ten koszt jednorazowo, to oceniam to jako zagrażające stabilności sektora bankowego – stwierdza.
Koordynator ds. analiz giełdowych w DM Raiffeisen Bank Polska wyjaśnia, że współczynniki wypłacalności części banków znalazłyby się poniżej wymaganych minimów. Te musiałby pozyskać dodatkowe kapitały poprzez emisję akcji lub poprosić o bezpośrednią pomoc ze strony budżetu państwa.
– Z jednej strony część kredytobiorców otrzymałaby wsparcie. Potencjalnym kosztem byłoby jednak to, że banki musiałyby się zwrócić do budżetu państwa lub Bankowego Funduszu Gwarancyjnego o wsparcie, ponieważ ich wskaźniki byłyby na bardzo niskich poziomach – podsumowuje.
źródło: Newseria