mBank oszczędził na nowych kartach tonę plastiku. Czy nadchodzi koniec „fizycznych” debetówek?

Często okazuje się, że po zgubieniu karty płatniczej, odnajdujemy ją później gdzieś w samochodzie, kurtce czy torbie. Dotychczas, dbając o bezpieczeństwo swoich pieniędzy, klienci w takiej sytuacji dzwonili do banku i zastrzegali kartę. Nawet jeśli odnaleźli ją kilka godzin później, nie mogli z niej już skorzystać. Zastrzeżona karta nie może być ponownie włączona. Posiadacz karty musiał czekać, aż bank wyprodukuje i wyśle mu nowy „plastik”.

– W maju ubiegłego roku wprowadziliśmy rozwiązanie, które pozwala łatwo czasowo zablokować zagubioną kartę – jeden klik w aplikacji lub serwisie transakcyjnym blokuje płatności, a kolejny klik je odblokowuje gdy karta się odnajdzie – mówi Piotr Puchalski, dyrektor detalicznej bankowości transakcyjnej w mBanku.

Klienci chętnie korzystają z tej możliwości. Od maja zrobili to już 200 tys. razy. Jedna karta waży 5 gramów. Gdyby klienci nie mieli opcji tymczasowej blokady karty i je zastrzegali, bank zużyłby do wyprodukowania nowych kart tonę tworzyw sztucznych i kilogramy metali rzadkich.

– Dziękujemy użytkownikom za to, że korzystają z naszego rozwiązania dbając jednocześnie o środowisko – dodaje Piotr Puchalski.

Karta w portfelu nie jest dziś niezbędna. Już około 99 proc. terminali w sklepach i punktach usługowych w Polsce akceptuje płatności zbliżeniowe. W mBanku można wygodnie płacić telefonem – i to już po jej zamówieniu, kiedy „plastik” jest jeszcze w drodze. Fizyczna karta wciąż przydaje się w trakcie podróży zagranicznych. Nie wszystkie kraje, w tym te zrzeszone w Unii, mają tak rozwiniętą bankowość i sieć terminali, jak Polska.

ŹRÓDŁOmBank