Może i gentelmani nie mówią o pieniądzach, ale rodzice i dzieci powinni o nich rozmawiać. O tym, jak robić to bez niepotrzebnego stresu i emocji, za to z korzyścią dla całej rodziny oraz jak pomóc dziecku w trenowaniu samodzielności finansowej, mówią ekspertki programu Misja Kieszonkowe Banku BNP Paribas, socjolożka Natalia Tur oraz psychoterapeutka i trenerka Tatiana Mindewicz-Puacz. Specjalnie powołana do tej inicjatywy kapituła ekspertów, podpowiada, jak uczyć najmłodszych odpowiedzialnego podejścia do pieniędzy.
Rozmowy z dziećmi, nawet na trudne tematy, nie muszą być stresującym wyzwaniem. Zanim się jednak do nich zabierzemy, warto wygospodarować trochę czasu, w którym nic nie będzie nas rozpraszać i przeszkadzać oraz przygotować się merytorycznie, na wypadek trudnych pytań. Nie nastawiajmy się też na to, że kwestie związane z pieniędzmi, kieszonkowym i oszczędzaniem wyjaśnimy z dzieckiem podczas jednej pogawędki – nauka to przecież proces – dajmy więc sobie i dziecku czas na przyswojenie wiedzy, trening, obserwację, czy nasze metody przynoszą oczekiwane efekty, a w końcu – na pomyłki i potknięcia oraz wyciąganie z nich wniosków. Nie zapominajmy o najważniejszym – rozmawiając z dzieckiem pamiętajmy, że właśnie inwestujemy czas, wiedzę i emocje w najlepszy możliwy sposób. W końcu praktyczna wiedza to najwyżej oprocentowana lokata, jaką możemy założyć naszemu dziecku.
O korzyściach językiem korzyści
Dzieci uczą się od nas nie tylko, jak obchodzić się z pieniędzmi, ale również, jak o nich myśleć. Jeśli naszym priorytetem jest, by nasze pociechy – teraz i w przyszłości – nie stresowały się sprawami finansowymi, podchodziły do nich spokojnie i metodycznie, powinniśmy dać im dobry przykład. Warto nie wykluczać najmłodszych z rozmów dotyczących np. domowego budżetowania, zaś rozmowy o pieniądzach, kieszonkowym czy oszczędzaniu przeprowadzać wtedy, gdy sami nie jesteśmy zestresowani czy poddenerwowani. Podejdźmy do tego na luzie i szukajmy naturalnych pretekstów. Świetną okazją może być planowanie rodzinnych wakacji czy marzenie dziecka o tym, by kupić sobie upragnioną zabawkę, nową konsolę czy sprzęt sportowy. Jeśli wcześniej ustaliliśmy, że dziecko powinno sfinansować zakup z własnych oszczędności, bądźmy stanowczy. Jednak zamiast kazań i pouczeń, lepiej zaproponować pomoc w opracowaniu planu oszczędzania.
– Dzieci nie znoszą „kazań”, a im są starsze, tym bardziej buntują się przeciwko nim. Dużo lepiej zadziała spokojny i otwarty dialog na temat pieniędzy i potrzeb z nimi związanych. Warto wysłuchać, bez oceniania, czego dziecko potrzebuje i wspólnie zastanowić się, skąd może wziąć na to pieniądze, czyli np. jak długo i ile oszczędzać z kieszonkowego? Z czego ewentualnie zrezygnować, aby przyspieszyć zakup? A może jest jakiś sposób, żeby dorobić? Wszelkie ustalenia dobrze jest spisać w formie kontraktu tak, aby móc się do niego odwołać w przyszłości. Motywację do oszczędzania wzmacnia tzw. język korzyści, czyli mówienie o pozytywnych rezultatach podjętej przez dziecko decyzji finansowej np. „Zobaczysz, ale będziesz z siebie dumny, że za własne pieniądze kupiłeś rower i jak przyjemnie będzie nim jeździć do szkoły albo na wycieczki z kolegami. Poczujesz wolność i niezależność, gdy już nie będziesz musiał pożyczać roweru od brata.” Im bardziej nasz język korzyści trafi w potrzeby dziecka, tym większą będzie miał moc oddziaływania – wyjaśnia ekspertka, Natalia Tur.
Pomagając dziecku w opracowaniu planu oszczędzania warto skupić się na konkretach – ponieważ oszczędzane pieniądze łatwo policzyć, powinniśmy w planie określić też czas, kiedy dziecku uda się osiągnąć cel. To bardzo motywuje i pokazuje, że pieniądze i marzenia nie są abstrakcją.
Najważniejsze, aby po takiej rozmowie dziecko miało świadomość, że oszczędzanie kieszonkowego czy samodzielne szukanie sposobów na powiększenie oszczędności nie jest żadnym wyrzeczeniem czy karą, a właśnie korzyścią: dziś oszczędzam po to, żeby wkrótce spełnić swoje marzenie.
Wyobraźnia wspomaga wiedzę
Co jednak, gdy dziecku nie uda się osiągnąć celu i przerwie oszczędzanie, wydając część zgromadzonej sumy na „coś” lub „cokolwiek”? Absolutnie nic. Podejdźmy do tej sytuacji ze spokojem i humorem – w końcu każdemu z nas zdarzają się chwile słabości. To właśnie ten moment, kiedy warto wrzucić na luz i zamiast zrzędzić powiedzieć: „OK, to twój wybór i mam nadzieję, że cieszysz się z tego. A jeśli chcesz znowu zacząć oszczędzać, to możemy razem znów opracować plan”. W końcu umiejętność zarządzania pieniędzmi rozwijamy i trenujemy całe życie.
– Świadomość, że „pieniądze nie rosną na drzewie” jest bardzo trudna do osiągnięcia dla dziecka, jeśli nie ma możliwości przekonania się o tym w praktyce. Młodzi dorośli bardzo często dopiero po opuszczeniu rodzinnego domu boleśnie konfrontują się z rzeczywistością. Ich wyobrażenie o tym, jak wygląda zarabianie i gospodarowanie pieniędzmi, jest czysto teoretyczne. Dlatego jednym z ważnych aspektów edukacji finansowej jest trenowanie. Połączenie konkretnego wysiłku z wymiernym efektem pokazuje, że trzeba się natrudzić, żeby zarobić – tłumaczy ekspertka, Tatiana Mindewicz-Paucz.
Innym pretekstem do treningu i rozmów o gospodarowaniu kieszonkowym są dodatkowe zastrzyki gotówki w postaci pieniędzy, jakie dzieci dostają czasem do dziadków czy innych członków rodziny. Potraktujmy je jak premię i zamiast zakazywać krewnym rozpieszczania naszych pociech, spróbujmy wytłumaczyć, że właśnie uczymy dziecko zarządzania kieszonkowym. Dyplomatycznym podejściem, które polecają ekspertki Misji Kieszonkowe jest poproszenie bliskich, by zamiast dawać dziecku drobne kwoty bez okazji, wręczać rzadziej większe sumy. Każdą taką „premię” warto z dzieckiem przedyskutować: zapytać czy cieszy się z prezentu, czy w porównaniu z oszczędzoną już przez nie kwotą to dużo czy mało oraz co ma zamiar zrobić: dorzucić ekstra pieniądze do oszczędności i tym samym skrócić okres oszczędzania, czy może wydać od razu na inny cel. Pamiętajmy, że decyzja należy do dziecka – nie powinniśmy na nie wywierać nacisku ani okazywać zawodu, kiedy podejmie wybór niezgodny z naszymi oczekiwaniami. To przecież trening.
Przygotowanie do finansów zmieniającego się świata
Rozmawiając z dziećmi o pieniądzach, oszczędzaniu i kieszonkowym trudno pominąć kwestie związane z formą ich przechowywania i gromadzenia. Oczywiście, możemy zacząć od słoika czy skarbonki, bo zwłaszcza małemu dziecku łatwiej obserwować fizyczny przyrost lub ubytek gotówki. Ale nie warto odwlekać w czasie rozmów o kontach i płatnościach bezgotówkowych, mobilnych formach płatności czy roli banków. Warto pokazać dziecku – najlepiej na praktycznym i własnym przykładzie – wygodę i bezpieczeństwo, jakie dają karta płatnicza czy bankowość elektroniczna. Kiedy jest najlepszy moment na przejście ze składowania kieszonkowego w domu do własnego, choć oczywiście zarządzanego przez rodzica, konta? Wydaje się, że ten, gdy dziecko samodzielnie zaczyna korzystać z Internetu – jeśli jest w stanie grać w grę sieciową z kolegami z klasy lub obsługiwać wyszukiwarkę, na pewno poradzi też sobie z kontem i kartą płatniczą. Sprawdź, może zainteresuje Cię oferta Banku BNP Paribas w zakresie produktów, które pozwolą twojemu dziecku wejść w świat finansów, m.in. Konto Karty Samodzielniaka (dla dzieci w wieku 7-13 lat) oraz Konto Samodzielniaka (dla dzieci w wieku do 18 lat), a także Kartę do Dorosłości (dzieci 13-18 lat).
Więcej informacji o promocji i rachunkach można znaleźć pod linkiem: https://www.bnpparibas.pl/misjasamodzielnosc/ekwipunek-samodzielniaka.
Więcej na temat Misji Kieszonkowe można przeczytać tutaj: https://www.bnpparibas.pl/misjasamodzielnosc/strefa-rodzica/kieszonkowe.