Marek Kamiński sukcesem zakończył swoją kolejną wyprawę. Tym razem podjął wyzwanie, aby przejechać kilkadziesiąt tysięcy kilometrów samochodem elektrycznym. Celem ekspedycji było sprawdzenie, czy możliwym jest podróżowanie bez zostawiania śladu w środowisku.
– Zdobywając bieguny jedyny ślad, jaki za sobą zostawiałem, był śladem nart. Chciałem sprawdzić, czy podróżując w inny sposób również mogę oszczędzić naturę – opowiada Marek Kamiński. – Podczas No Trace Expedition podróżowałem samochodem elektrycznym przez Kaliningrad, Litwę, Białoruś, Rosję i Syberię, Mongolię oraz Koreę Południową aż do Japonii. Cały sposób przeprowadzenia wyprawy, czyli odżywianie, ubrania, zasilanie, i inne aktywności były oparte o innowacyjne technologie, które nie mają negatywnego wpływu na środowisko – dodaje Marek Kamiński.
No Trace Expedition to kolejny projekt, który przełamał stereotypy i udowodnił, że podróżując można dbać o środowisko. Przy wsparciu nowoczesnych technologii możliwe jest świadome podróżowanie, które nie wpływa negatywnie na naszą planetę. Nawet jeśli mówimy o wyprawie na inny kontynent. Przez całą podróż Marek Kamiński był wyposażony w polisę ERGO Hestii.
– Marek Kamiński wyruszył w drogę pod parasolem „Mistrzowskiej Ochrony” ERGO Hestii. Pakiet ubezpieczeń chronił jego, auto, którym się poruszał oraz sprzęt, którym między innymi dokumentował wyprawę – mówi Arkadiusz Bruliński, rzecznik prasowy ERGO Hestii. – Jesteśmy dumni, że mamy okazję wspierać Marka Kamińskiego od jego pierwszej wyprawy przez Grenlandię i cieszymy się, że ubezpieczając kolejną – No Trace Expedition – mogliśmy przyczynić się do popularyzowania idei zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska. Ta idea jest nam bliska i realizujemy ją na co dzień chociażby dzięki ekologicznej flocie naszych rzeczoznawców mobilnych – podkreśla Arkadiusz Bruliński.
Przed wyprawą podróżnik spotkał się z wieloma uwagami, że podróż samochodem elektrycznym z Polski do Japonii jest praktycznie niemożliwa. Rzeczywistość okazała się dużo bardziej przychylna, o czym świadczy decyzja podróżnika o ponad dwukrotnym wydłużeniu przebytej trasy. Początkowo wyprawa miała odbyć się tylko w jedną stronę, z Polski do Japonii. Ostatecznie podróżnik zdecydował się również w ten sam sposób wrócić do Polski. Swoim samochodem elektrycznym pokonał w sumie 30 tysięcy kilometrów.
– Walka o środowisko naturalne wymaga wyjścia ze swojej strefy komfortu. Osoby, które używają samochodów z silnikiem spalinowym odradzały mi elektryczny napęd, chociaż ich znajomość tematyki była z pewnością na podobnym poziomie co wówczas moja, czyli w najlepszym wypadku niewielka. Zgłębienie osiągnięć technologicznych i rozwiązań przyjaznych nie tylko dla użytkownika, ale przede wszystkim dla środowiska, zajęło mi trochę czasu i utwierdziło tylko w przekonaniu, że #NoTraceExpedition to podróż, w którą musiałem się udać – wyjaśnia Marek Kamiński.