Zgodnie z tradycją w tłusty czwartek każdy powinien zjeść przynajmniej jednego pączka, żeby zapewnić sobie pomyślność na resztę roku. Jednak napięte budżety domowe i wyższe niż zeszłoroczne ceny słodkich wyrobów mogą wpływać na ograniczenie konsumpcji pączków i faworków. Koszt surowców potrzebnych do produkcji pączków jest o ok. 20-30% wyższy niż w ub. roku.
Ceny podstawowych składników ciasta pączkowego znacząco rosły w 2022 r. m.in. w związku z wojną w Ukrainie, jednak zwyżki stopniowo hamowały w ostatnich miesiącach. Według danych publikowanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, od lutego 2022 r. średnie ceny mąki pszennej typ 500 pakowanej w worki wzrosły o 12%.
– W przypadku produktów odzwierzęcych również obserwowaliśmy wzrosty. Jaja podrożały średnio o 55%, a mleko o 12-20%. Masło, dzięki spadkom cen rynkowych w ostatnim czasie, w stosunku do poziomu z lutego 2022 r. jest tańsze o ok. 13%, a względem początku 2023 r. – o ok. 20% – mówi Weronika Szymańska, Analityczka Sektora Food&Agri w Banku BNP Paribas.
Trudnego roku wojny i inflacji nie osłodziły na pewno ceny cukru, które w 2022 r. wzrosły o 105%. Zwyżka przełoży się prawdopodobnie na wzrost kosztów produkcji nadzienia – konfitur, marmolad i zdobywającego popularność słonego karmelu. Okazuje się, że nawet 45% kosztów surowca może stanowić olej, na którym smażone są pączki. Cena oleju rzepakowego rafinowanego wzrosła rok do roku o ok. 18%.
– Wzrosty cen poszczególnych składników przekładają się na wzrost kosztu surowca do produkcji pączków o ok. 20-30% w zależności od przepisu i jakości stosowanych materiałów. Do tego dochodzą rosnące koszty pracy, opakowań, transportu, a przede wszystkim kluczowej dla branży energii – wskazuje ekspertka.
Według danych GUS spożycie wyrobów cukierniczych rośnie z roku na rok. W 2021 r. przeciętna konsumpcja wyniosła 280 g na osobę miesięcznie. W poprzednich latach w tłusty czwartek Polacy spożywali średnio 2,5 pączka na osobę, czyli ok. 750-1000 kcal. Jednak w związku z rekordowymi wzrostami cen surowców rolnych, energii oraz panującą inflacją konsumenci mogą w tym roku decydować się na ograniczenie zakupu słodkości albo wybór pączków i faworków z niższej półki cenowej. Choć dyskonty będą zachęcały cenami najprostszych pączków w okolicach złotówki, w piekarniach nie powinny nas obecnie dziwić ceny na poziomie 4-5 zł. Najdroższe są wyroby z cukierni rzemieślniczych, które już kilka lat temu przekroczyły barierę 10 zł za sztukę.
Tłusty czwartek to jeden z najprzyjemniejszych dni w roku, chętnie świętowany w Polsce przez małych i dużych. Choć obecnie sięgamy po pączki niezależnie od wyznania, sama tradycja ich spożywania związana jest z zapustami, czyli okresem karnawałowych uczt i zabaw, który żegnał mięso przed wielkim postem. W czasach przedchrześcijańskich tłustymi potrawami świętowano nadejście wiosny. W Polsce od XII w. twarde, tradycyjnie nadziewane słoniną ciasto było dodatkiem podawanym do dań mięsnych, często zapijanym wódką. Na słodkie pączki Europa czekała do końca średniowiecza, kiedy, prawdopodobnie pod wpływem kultury arabskiej, popularność zyskały wypieki polewane miodem. Współcześnie w krajach europejskich pączki i inne słodko-tłuste wyroby (takie jak szwedzkie semle, które coraz częściej możemy kupić także w Polsce) przygotowuje się najczęściej w okresie ostatków.