Polska gospodarka przyśpiesza – czynniki wpływające na skalę ożywienia gospodarczego w latach 2024-25

Polska gospodarka wchodzi w fazę dynamicznego ożywienia aktywności – oceniają ekonomiści Banku BNP Paribas, zdaniem których Produkt Krajowy Brutto Polski zwiększy się o 4% zarówno w tym, jak i w przyszłym roku. Przyspieszenie wzrostu gospodarczego w najbliższych miesiącach będzie spowodowane przede wszystkim zwiększeniem wydatków konsumpcyjnych. W dłuższej perspektywie coraz bardziej istotną rolę w napędzaniu gospodarki odgrywać będą napływające szerokim strumieniem fundusze unijne i poprawiająca się stopniowo koniunktura za granicą. Według analityków Banku BNP Paribas w marcu inflacja CPI osiągnęła swój tegoroczny dołek, a dynamika wzrostu cen przyspieszy do około 4,5% na koniec bieżącego roku. Jednocześnie wskazują oni, że tempo wzrostu cen konsumpcyjnych w drugiej połowie 2025 roku powinno znaleźć się w wynoszącym 2,5% +/-1pp przedziale odchyleń od celu inflacyjnego NBP. Ekonomiści podtrzymują prognozę, że Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe o 50pb jeszcze w tym roku, choć zaznaczają, że nie można wykluczyć scenariusza, w którym RPP nie podejmie żadnych kroków nawet do drugiej połowy przyszłego roku. W opinii analityków Banku BNP Paribas kurs złotego w nadchodzących miesiącach nieznacznie umocni się względem euro, a notowania EURPLN będą w drugiej połowie roku oscylować w okolicach poziomu 4,25.

Wzrost gospodarczy – struktura

Według zaktualizowanych prognoz ekonomistów Banku BNP Paribas, krajowa gospodarka nabierze w nadchodzących miesiącach rozpędu. Po symbolicznym wzroście o 0,2% w ubiegłym roku PKB Polski zwiększy się o 4% – zarówno w tym jak i przyszłym roku. Analitycy zaznaczają, że bazując na opublikowanych dotychczas danych o aktywności gospodarczej w pierwszym kwartale, dostrzegają pewne ryzyko niższej od zakładanej dynamiki wzrostu PKB w krótkim okresie, choć ich zdaniem mniejsza skala odbicia „teraz” skutkowałaby poprawą perspektyw wzrostu w dłuższym horyzoncie.

W tym roku motorem wzrostu gospodarczego będzie przede wszystkim odradzająca się konsumpcja – wynik szybko rosnących dochodów gospodarstw domowych, które według prognoz analityków Banku BNP Paribas w ujęciu nominalnym zwiększą się o około 12%.

– Dynamicznie rosnąć będą zwłaszcza dochody z pracy. Szacujemy, że średnie wynagrodzenie w gospodarce narodowej może w tym roku zwiększyć się aż o 13,5%. Za sprawą podwyżki świadczenia 500+ do kwoty 800 zł, czy waloryzacji emerytur o ponad 12% większe będą także transfery fiskalne. Przy wyraźnie hamującej inflacji oznacza to istotny wzrost siły nabywczej gospodarstw domowych. Przewidujemy, że wydatki konsumpcyjne w ujęciu realnym zwiększą się w tym roku o około 5%. Taka skala wzrostu powinna pozwolić także na zwiększenie oszczędności względem ubiegłego roku o około 65 mld zł, co jest równoważne ze zwyżką stopy oszczędności z około 2,5% w 2023 roku do ponad 5% w tym roku – mówi Michał Dybuła, główny ekonomista Banku BNP Paribas.

Eksperci są natomiast mniej optymistyczni co do perspektyw inwestycji i zakładają ich wzrost w 2024 roku jedynie o około 1%. W ubiegłym roku nakłady brutto na środki trwałe okazały się zaskakująco odporne na osłabienie popytu konsumpcyjnego i zagranicznego, zwiększając się o ponad 13%. Ich zdaniem, biorąc pod uwagę wysoka bazę porównawczą, dynamika inwestycji w Polsce w 2024 roku wyraźnie zwolni, a skala spadku będzie w dużej mierze determinowana przez to, jak sprawnie Polska będzie w stanie wydatkować odblokowane fundusze z Unii Europejskiej.

Analitycy podkreślają, że kluczową rolę dla inwestycji w krótkim terminie ma wydatkowanie środków przeznaczonych dla Polski w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO), które Polska musi wykorzystać do końca 2026 roku. Do tej pory do kraju trafiło około 19% całkowitej alokacji tj. 11,4 mld euro (około 49 mld zł), jednak faktyczne dotychczasowe wypłaty do beneficjentów były najprawdopodobniej zdecydowanie mniejsze. To oznacza, że Polska dysponuje w tym momencie znaczącymi zasobami, które może dość szybko „wpompować” do gospodarki.

Czynnikiem ryzyka dla wzrostu gospodarczego w tym roku, poza szybkością uruchomienia środków unijnych, jest w ocenie ekonomistów Banku BNP Paribas nienajlepsza kondycja europejskiej gospodarki.. Analitycy zwracają jednak uwagę, że poza Niemcami koniunktura w krajach UE wydaje się od kilku miesięcy poprawiać i w konsekwencji otoczenie zewnętrzne polskiej gospodarki nie powinno przeszkodzić w osiągnieciu wysokiego tempa wzrostu PKB już w bieżącym roku.

Koszty pracy wyzwaniem dla przedsiębiorstw

O ile szybko rosnące wynagrodzenia cieszą gospodarstwa domowe, dla przedsiębiorstw mogą być powodem do niepokoju. Koszty pracy, które stanowią przeciętnie ok. 12% całości kosztów operacyjnych firm, rosły w ubiegłym roku w dwucyfrowym tempie. W warunkach spadku przychodów jesienią przyczyniło się to do obniżenia rentowności firm.

– W ubiegłym roku wskaźniki rentowności na poziomie operacyjnym spadły w większości branż, choć, w wielu przypadkach, były to spadki z rekordowo wysokich poziomów. Szybki wzrost kosztów pracy w połączeniu ze słabnącą dynamiką przychodów – o ile trendy te nie zostaną wkrótce osłabione lub odwrócone – może spowodować dalsze istotne pogorszenie rentowności. Szczególnie narażone na spadek zysków czy nawet pojawienie się strat są te sektory, gdzie marże wyjściowe są niskie, udział kosztów pracy jest wysoki, a perspektywy popytu nie są na tyle dobre, aby umożliwić pełne przełożenie wyższych kosztów na ceny finalnych produktów. Wśród branż w których wyniki finansowe mogą w najbliższych kwartałach znajdować się pod presją, są m.in producenci metali, urządzeń elektrycznych czy wyrobów chemicznych – tłumaczy Tomasz Tyc, ekonomista Banku BNP Paribas.

W tym kontekście analitycy zwracają uwagę także na wpływ znaczącej podwyżki płacy minimalnej w tym roku, która jest szczególnie odczuwalna w mikroprzedsiębiorstwach i branżach o relatywnie niskim średnim wynagrodzeniu.

Presja inflacyjna osłabła

Zdaniem ekspertów po osiągnięciu dołka w marcu inflacja CPI w Polsce przyspieszy i pod koniec roku będzie oscylować w okolicach 4,5% w ujęciu r/r. W drugiej połowie 2025 roku roczne tempo wzrostu cen konsumpcyjnych znajdzie się poniżej górnej granicy pasma odchyleń od celu inflacyjnego NBP, wynoszącego 3,5%, choć nadal będzie przekraczać 2,5%.

W ostatnich miesiącach presja inflacyjna w polskiej gospodarce wyraźnie osłabła, a spadek inflacyjnego pędu spowodowany był przede wszystkim obniżką cen surowców i umocnieniem się kursu złotego. Trend na rynku surowcowym wydaje się jednak odwracać. Choć biorąc pod uwagę wciąż nadwątloną koniunkturę w gospodarce światowej, nie spodziewamy się znaczącej zwyżki notowań surowców, to czynnik ten przestanie oddziaływać tłumiąco na krajową inflację. W warunkach szybko rosnących wynagrodzeń i ożywienia gospodarczego oznacza to, że dynamika cen dóbr i usług konsumpcyjnych, po osiągnięciu dołka w marcu, w dalszej części roku przyspieszy. Przyczynią się do tego także podwyżka stawki podatku VAT na artykuły spożywcze do 5% oraz prawdopodobny wzrost cen energii elektrycznej od lipca –tłumaczy Marcin Kujawski, starszy ekonomista Banku BNP Paribas.

W dłuższym horyzoncie ryzyka inflacyjnego ekonomiści upatrują głównie w kombinacji szybkiego wzrostu PKB oraz wysokiej presji płacowej i wskazują, że istotną rolę w kształtowaniu się dynamiki cen może odegrać także decyzja w sprawie podwyżki minimalnego wynagrodzenia w 2025 roku.

W ostatnich dwóch latach presja płacowa w krajowej gospodarce została do pewnego stopnia nakręcona przez podnoszenie minimalnego wynagrodzenia w tempie 20% rocznie. Oceniamy, że w 2025 roku skala podwyżki minimalnej płacy będzie mniejsza i znajdzie się w zakresie między 7,5% a 10%. Powinno to nieco ostudzić nominalne tempo wzrostu plac w przyszłym roku. – dodaje Marcin Kujawski.

Obniżki stóp procentowych jeszcze w tym roku?

Ekonomiści podtrzymują prognozę zakładającą obniżenie stóp procentowych przez RPP jeszcze w tym roku, choć jednocześnie zaznaczają, że okres stabilizacji kosztu pieniądza może wydłużyć się nawet do drugiej połowy przyszłego roku.

– Na pytanie o prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych jeszcze w tym roku odpowiedzielibyśmy, że jest ono tylko nieznacznie wyższe od 50%. Czynnikiem, który skłania nas ku tej prognozie, jest ewidentne zelżenie presji inflacyjnej w gospodarce. Niższe nominalne dynamiki przychodów czy zysków firm oznaczają, że warunki monetarno-finansowe przy niezmienionych stopach procentowych będą się zaostrzały. W tym kontekście należy także pamiętać, że pełna transmisja zmian w polityce pieniężnej trwa około 6 kwartałów. Oznacza to, że decyzje podejmowane pod koniec bieżącego roku z pełną siłą oddziaływać będą dopiero w 2026 roku. Z drugiej strony perspektywa wyraźnego ożywienia gospodarczego może być argumentem dla członków RPP za zachowaniem status quo – wskazuje Michał Dybuła.

Analitycy Banku BNP Paribas podkreślają jednak, że decyzja o kolejnej obniżce stóp procentowych nie będzie początkiem miarowego cyklu łagodzenia polityki pieniężnej. Ich zdaniem dalsze dostosowanie stóp procentowych w dół na przestrzeni przyszłego roku zależeć będzie zarówno od bieżącej sytuacji gospodarczej, jak i wskazań projekcji inflacji przygotowywanych przez analityków banku centralnego. Ekonomiści Banku BNP Paribas w scenariuszu bazowym prognozują, że stopa referencyjna NBP wyniesie 5,25% na koniec tego i 4% na koniec przyszłego roku.

Kurs złotego – nieznaczna aprecjacja przy zwiększonej zmienności

W przypadku kursu walutowego punktowa prognoza Banku BNP Paribas zakłada spadek notowań pary EURPLN do 4,25 latem bieżącego roku. Wsparciem dla krajowej waluty będzie przyspieszenie gospodarcze i napływ unijnych funduszy Analitycy wskazują jednak na ryzyko podwyższonej zmienności notowań związanej z napiętą sytuacja geopolityczną i mniejszą niż spodziewano się przed kilkoma miesiącami skalą obniżek stóp procentowych w USA.

Skala ostatniej korekty notowań pary EURPLN była według nas efektem dużego napływu do Polski labilnego kapitału krótkookresowego, który w warunkach wzrostu globalnej awersji do ryzyka szybko ucieka z naszego kraju. Epizody nastawienia risk-off mogą więc wiązać się z istotnymi wahaniami kursu złotego, zwłaszcza w sytuacji, w której stopy procentowe w gospodarkach rozwiniętych nie spadają tak szybko, jak wskazywały prognozy sprzed kilku miesięcy – .przestrzega Marcin Kujawski.

Exit mobile version